Niespodzianka w Gliwicach
III kolejka ekstraklasy: Art Ceramika AZS Gliwice - GKS Olimpia-Unia Grudziądz 4:3

      Na 29.09.2001 r. o godz. 16.00 został zaplanowany mecz III kolejki ekstraklasy mężczyzn pomiędzy, broniącym się od spadku w zeszłym sezonie, gospodarzem Art Ceramika AZS Gliwice, a aktualnym mistrzem Polski GKS Olimpia Grudziądz. Gliwiczanie w tym sezonie grają w nowej, ładnej hali Ośrodka Sportu Politechniki Śląskiej w Gliwicach przy ul. Kaszubskiej 28. Drużyny wystąpiły w następujących składach, Gliwice: Jarosław Tomicki, Michał Gołdyn, Karol Szotek oraz w rezerwie Grzegorz Iwaniuk i Piotr Jezik. Natomiast Grudziądz przyjechał z nowo kupionymi młodymi Jakubem Kosowskim (z Księginic), Dariuszem Kiełbem (z Wrocławia) i Arturem Danielem (z Pogoni Lębork), ponieważ w zeszłym sezonie po wywalczeniu mistrza Polski z Grudziądza odeszli najlepsi Grzegorz Adamiak, Marcin Kusiński, Zbigniew Mojski i Marek Prądzyński.
      Pomimo ciepłego jesiennego dnia do hali na mecz nie przyszło wielu kibiców. Na sali byli jednak prorektor Politechniki Śląskiej Jan Chojcan, były prezes Śl.Z.T.S. Wiesław Pięta, czy trener kadry Stefan Dryszel. Należy dodać, że Gliwiczanie w dwóch poprzednich meczach przegrali 0:4 z Ostródą i 3:4 z Księginicami, a Grudziądz wygrał 4:1 z Pogonią Siedlce i 4:2 z Gdańskiem. Prócz Kiełba występujący w tym dniu to byli zawodnicy kadry Polski juniorów, co zapowiadało mecz na wysokim poziomie i walkę młodych zawodników do samego końca. Spiker (w osobie zastępcy prezesa PZTS Wojciecha Waldowskiego) rozpoczął mecz punktualnie o godz. 16.00, ponieważ o godz. 18.00 zaplanowany był w hali mecz siatkarski Pucharu Polski pomiędzy AZS Politechnika Śląska, a zawodnikami z Okocimia.
      Dla przypomnienia mecz tenisa stołowego w ekstraklasie rozgrywany jest w tym sezonie według nowej jakże oszczędnej formuły (podobnie jak superlidze) czyli gra na jednym stole, przy jednym sędzi. Gra trzech na trzech zawodników do czwartego wygranego pojedynku. Poszczególne mecze rozgrywano do 3 wygranych krótkich setów. Minęły te czasy kiedy grało się na dwóch stołach, czterech na czterech przy dwóch sędziach i jednym głównym. No, ale kto ma dzisiaj pieniądze.
      Pierwsi wyszli do spotkania Jarosław Tomicki i Dariusz Kiełb. Zawodnik Grudziądza grał jak w transie, wychodziło mu wszystko. Natomiast Tomicki przez cały mecz jak nie uderzył za stół to trafiał w kant rakietki. Do tego okrzyki Kiełba typu podwójne "czo" z niekiedy dodatkowym "kaman" tak go wyprowadzały z równowagi, iż ten nie pozbierał się do końca meczu, a po przegranym pojedynku (1:3 w setach) nie podał mu ręki. Jednak po sugestii kierownictwa, gdy udawał się do toalety uczynił ten gest, co zauważyli kibice i nagrodzili kilkoma oklaskami. Mecz zaczął się niepomyślnie dla Gliwiczan, Kiełb ogrywa najlepszego z nich i zdobywa jakże cenny punkt. W drugim meczu grali Szotek z Kosowskim. Gliwiczanin nie mógł z nim powalczyć. Kosowski był o pół jak nie o klasę lepszy. Zawodnik ten dysponuje nadzwyczaj szybkim forhendem i zwrotnością przy stole. Ma on zaledwie 19 lat i jest już "szpicą" w ekstraklasie polskiej. Cała kariera przed nim. Po dwóch meczach 2:0 dla Grudziądza.
      Jako ostatni przed deblem wyszli Gołdyn i Daniel. Już po kilku kontrach z bekhendu z drugiej linii Daniela było wiadomo, że ten dużo potrafi. Po dwóch setach i apatycznej grze było 2:0 dla zawodnika z Grudziądza, a ktoś z trybun krzyknął, że siatkarze nie będą musieli czekać. Ale czy na pewno? W boksie Gołdynowi chyba powiedzieli, że od teraz ma uderzać we wszystko co zobaczy. I uderzał, a że wchodziło, to nieszczęście Daniela, który przegrał 2:3.
        W grze podwójnej wystąpili: eksportowy debel Tomicki - Szotek oraz Kosowski z Danielem. Tomicki znany jest z bardzo dobrej gry podwójnej. Nie zawiódł. Szotek pomimo kilku błędów zagrał bardzo dobry mecz. Najsłabszy z czwórki był Daniel, który w kluczowych piłkach popełniał niewymuszone błędy i pomimo, iż Kosowski robił co mógł nie wystarczyło to. Po czterech spotkaniach 2:2 i mecz zaczyna się jak gdyby od nowa.
Dochodzi godz. 18.00, siatkarze zaczynają się zbierać. Po deblu zagrali Tomicki z Kosowskim. Mecz bez historii. Kosowski był dla niego za silny. 2:3 dla Grudziądza.


W Nowej Hali grają w tym sezonie Gliwiczanie

      W następnej parze zagrali Gołdyn z Kiełbem. Pierwszego seta wygrywa Gołdyn. W dwóch następnych wysoko prowadzi od początku, ale Kiełb jest lepszy i zamiast 3:0 robi się 1:2 dla Kiełba. W następnych setach wydaje się, że Kiełb sam się wprowadził w sytuację bez wyjścia, opóźniając nieco grę i głośniej krzycząc, co nie podobało się już publiczności i sędziemu. A po kilku zepsutych piłkach i otrzymanej za to niepotrzebnej reprymendy od kierownika swojego zespołu mógł i on stracić apetyt do gry. I stało się, Gołdyn nieoczekiwanie wygrywa po wyśmienitej grze z jednej jak i z drugiej strony. Jest 3:3 i późna godzina. Siatkarze na parkiecie się nie denerwują oglądając ów mecz, a hala jest już wypełniona po brzegi przede wszystkim kibicami siatkówki.
      Ostatni mecz wieczoru to gra Karola Szotka i Artura Daniela. Na początku spotkania Daniel wygrywa większość dłuższych wymian i wydaje się, że Szotek nie da mu rady. Jednak w tym spotkaniu Gliwiczanin przy ogłuszającym dopingu całej widowni i nieoczekiwanym aplauzie siatkarzy z Okocimia wspiął się na wyżyny swojego rzemiosła. W piątym secie przy stanie 7:8 przyznał się przeciwnikowi, że piłka musnęła kant stołu i tylko dwie piłki dzieliły zespół z Grudziądza od wygranej. Nie wyszło, wszystkie cztery zdobył Szotek. Na sali cieszyli się wszyscy: kibice, tenisiści i siatkarze. Mecz stał na wysokim poziomie i zakończył się o godz. 19,50.
Na uwagę zasługują jeszcze dwie sprawy. Michał Gołdyn potwierdził, że ma dużą odporność psychiczną, broniąc w imponującym stylu kilka meczboli przeciwko sobie. Druga sprawa to, iż wszyscy zawodnicy z Gliwic chcący wygrać ten mecz przez cały czas gorąco dopingowali swoich kolegów w grze, natomiast u zawodników z Grudziądza: Daniela i Kosowskiego wyglądało tak jak by im specjalnie nie zależało na dopingowaniu kolegów.
Młodych zawodników z Gliwic i Grudziądza czekają jeszcze w przyszłości wiele wygranych meczy lecz w tym dniu lepsi byli Gliwiczanie i nikt im tego zwycięstwa już nie zabierze.


Powrót